Fox’s Mother powracają!

Członkowie zespołu Fox's Mother:

Bartosz ,,KaKa” Wieczorek – wokalista i gitarzysta basowy, Mateusz „Ork” Wieczorek – gitarzysta prowadzący, frontman, Krzysztof „Czeczen” Mąkosa – perkusista rytmiczny, Norbert ,,Street rolnik” Krajewski – gitarzysta rytmiczny o sobie, swojej karierze i pięknych kobietach w rozmowie z Klaudią Wziątek.

Skąd wziął się pomysł na założenie zespołu?

MW: Siedzieliśmy w kuchni u Norberta i jeden z jego braci Kliczko powiedział, żebyśmy założyli zespół. Myśleliśmy, że to żart, ale pomysł nam się spodobał. Na początku było nas trzech i wszyscy graliśmy na gitarach, więc szukaliśmy perkusisty, basisty i wokalisty. Chcieliśmy zaangażować naszego sąsiada z pobliskiego sklepu, ale nie był chętny. Dlatego powiedziałem do Krzysia, który grał na pianinie, żeby nauczył się grać na perkusji. A on kupił perkusję i się nauczył. Podobnie było z Bartkiem. Mówię mu, żeby zaczął grać na basie i tak się stało. Wokalistą był Norbert i Bartek, ale ostatecznie śpiewa Bartek.

Co oznacza nazwa, skąd się wzięła?

NK: Od mamy mojego kolegi z klasy, B. Liska. Na początku miało być Mother of Fox, była też propozycja Theritorial, ale zwyciężyło Fox's Mother, czyli Liska Stara.

Dlaczego akurat heavy metal?

KM: Kiedy grałem na pianinie, grałem disco polo. Mój brat tego słuchał, ja to lubiłem, ale wtedy chłopaki powiedzieli, żebym grał heavy metal. Nie chciałem, nie podobał mi się ten gatunek, jednak z czasem przekonałem się do niego i tak zostało. MW: Sami słuchaliśmy takiej muzyki, więc chcieliśmy też ją grać, bo nam się podoba, czuliśmy jej klimat.

Co Was inspirowało?

BW: Najbardziej mnie inspirował mój brat. Bardzo mi się podobał jego głos. Ważną postacią jest też Sebastian Rutka. Zawsze chciałem śpiewać, a ci artyści byli dla mnie wzorem. MW: Mnie zainspirował mój nauczyciel j. angielskiego, pan Jacek Adamiec. Podobało mi się, jak robił tapping i starałem się mu dorównać.

Co czuliście, stojąc na scenie?

MW: Za pierwszym razem mieliśmy bardzo miękkie nogi, stresowaliśmy się. Ale już na drugim koncercie byliśmy w swoim żywiole, nazwano mnie „bestią sceniczną”. Na pierwszym występie był stres, a potem koncertowanie stało się zabawą.

Co Wam dała popularność? Jak ją wykorzystaliście?

MW: Kiedy byliśmy na szczycie popularności, wystarczyło podejść do kobiety, porozmawiać i dziewczyna wyrażała zainteresowanie, a teraz trzeba się postarać. Sława dała nam powodzenie u płci przeciwnej i to główna zaleta bycia muzykiem.

Dlaczego zeszliście ze sceny?

MW: Nasz perkusista znalazł dziewczynę, zakochał się i wolał spędzać czas z nią niż grać koncerty. KM: Jestem najważniejszy w tym zespole, jak mnie nie ma, nie ma Fox's Mother. MW: Nie chce ujmować Krzysztofowi, więc tego nie skomentuje. Potem Norbert też wybrał miłość, więc my z Bartoszem zostaliśmy zmuszeni zrezygnować.

Czego Wam najbardziej brakuje?

NW: Grania, samego czystego grania. Tego, że mogliśmy się spotkać, opowiadać żarty, śmieszne historie. MW: Wspólnego spędzania czasu, przeżywaniu przygód po próbach czy koncertach. Takiego szaleństwa, które zapewniał nam zespół. NW: W naszej kapeli nie chodziło tylko o granie. Najważniejsza była dobra zabawa.

Czym się teraz zajmujecie?

BW: Ja się teraz głównie zajmuję striptizem. W wolnych chwilach uczę się nowych układów. MW: Razem z tatą prowadzę firmę, studiuję zaocznie zarządzanie w Szkole Głównej Handlowej. Biegam też z moim psem Azją. NK: Od dzieciństwa interesuję się sportem, obecnie zajmuję się treningiem personalnym 6 osób. Dodatkowo udzielam porad na temat ciała, ponieważ jestem fizjoterapeutą. Mam też dużo gospodarstwo rolne, uprawiam rzepak, który zdobył brązowy medal wójta gminy Tczów za najlepszy plon oraz razem z tatą prowadzę firmę, której jestem współwłaścicielem. Oprócz tego przygotowuję się do matury w tym roku . KM: Rano wstaję, idę na uczelnię, wracam. Potem 2 albo 3 godziny grania na komputerze i tak mija mi dzień.

Co uważacie za swój największy, osobisty sukces?

MW: 3- godzinne bieganie z Azją. NK: Zajęcie I miejsca w Mistrzostwach Polski w street workout w kategorii siłowo-wytrzymałościowej. Pokonałem wtedy faworyta. Poza tym jestem bardzo dumny z moich podopiecznych, ponieważ ich sukces jest moim sukcesem. KM: Poziom Silver 3 w CS:GO. BW: Występ taneczny w szkole z moim układem oraz Srebro 2 w League of Legends.

Czy jest szansa, że wrócicie na scenę?

MW: Oczywiście, że jest szansa. Chcielibyśmy zagrać sami dla siebie na pewno. Myślę, że w wakacje będzie można nas zobaczyć i usłyszeć. NK: Fox's Mother wkrótce powrócą.

Co najmilszego spotkało Was na koncercie?

BW: Niestety z większości koncertów pamiętam tylko wejście na scenę, ale wiem, że wcześniej udało mi się zdobyć serce jednej damy. MW: Moment, kiedy ludzie krzyczeli: „Mateusz! Mateusz!”, a ja grałem solówkę. NK: Więź z fanami oraz ludźmi, którzy przyszli nas tylko posłuchać, ale dobrze się bawili, razem z nami czuli tę muzykę. KM: To jak 241 z 247 uczestników koncertu krzyczało imię Mateusza, który śpiewał „Hej! Hej”.

Co jest Waszym przepisem na sukces?

MW: Naszym przepisem na sukces jest dobra zabawa, dużo szaleństwa i zespół Rixari.

Jakich rad udzielilibyście tym, którzy chcą rozpocząć muzyczną przygodę?

MW: Zespół to rodzina. NK: O każdego członka trzeba dbać, z każdym rozmawiać, spotykać się. MW: Pamiętać o urodzinach, robić sobie niespodzianki i śniadania do łóżka. Trzeba być zgraną ekipą i bawić się tą muzyką. NK: Przyjaźń w ekipie też jest ważna, bo bez niej nie jest tak wspaniale. I szaleństwo, żeby to się nie znudziło.

Klaudia Wziątek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udowodnij, że nie jesteś robotem ;) * Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.

Do matury pozostało: 38 Dni 22 Godzin 32 Minut 59 Sekund